Wczoraj byliśmy na usg 4d. Widoki piękne :-)
Dziedzic ma 400 gram i, z sobie tylko znanych powodów, zasłonił buziuchnę rączkami. Za to klejnoty rodowe wywalił na wierzch. Chłopak jak się patrzy ;-)
Często słyszę, ze mogę zapomnieć o koszmarze starań, że mogę zacząć zabliźniać rany. Tylko czy ja tego chcę? Uważam, ze ten okres ukształtował człowieka, którym teraz jestem. Jakby udało się w pierwszych cyklach, wielu rzeczy może nigdy bym się nie nauczyła, bo "tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono".
Tak, starania nauczyły mnie
bardzo wiele. Przede wszystkim cierpliwości, pokory, szacunku do życia i
do tego co mi się w nim przydarza. Nauczyły mnie doceniania rzeczy
małych, bo to one składają się na szczęście, gdy na horyzoncie brak
widoków na szczęście wielkie.
Starania także zbliżyły mnie z Małżonem, pokazały, ze w każdej chwili możemy
być dla siebie wsparciem, mimo czasami różnych stanowisk. Wiemy, ze
jedno za drugim pójdzie nawet w ogień.
Nauczyły mnie empatii, nauczyły, że ludzie mają różne problemy, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Nauczyły mnie też mówić o swoim bólu, o swojej słabości, nauczyły mnie przekraczać granice tabu. Nauczyły mnie także, żeby walczyć do końca, niezależnie od ilości upadków, podnosić się z kolan i brnąc dalej. Powtarzałam, ze im większa góra pod którą idziemy, tym ładniejszy widok będziemy mieli
Czy starania nauczyły wszystkiego? Wątpię, jestem tylko człowiekiem i mam prawo błądzić.
Niestety, przez około 5 lat odsuwaliśmy od siebie wszystko co związane z dziećmi. Takie zachowanie tak się w nas wryło, że nadal mamy blokadę na oglądanie dziecięcych rzeczy.
21 tydzień ciąży a u nas nawet zaczątków wyprawki brak. Oglądam body, macam i odkładam. Nie mogę się przemóc, żeby kupić. U Małżona, wydaje mi się, jest jeszcze gorzej.
Odblokujemy się :-)
Na razie zebrałam się w sobie i zaczęłam dziergać dla Dziedzica kocyk (w realu kolory jakieś ładniejsze :p)