czwartek, 24 marca 2016

Asymilacja



Dziedzic podszedł do mnie z KLAMERKĄ i zadał ulubione pytanie:
- A to?
- Spinacz - odpowiedziałam bezwiednie.
Nagle wybuch w mojej głowie, czy ja powiedziałam "spinacz"?, nie 'klamerka" tylko "spinacz"? Co się ze mną dzieje?
Zasymilowałam się z ludnością tubylczą! Do końca, jestem już jedną z nich.
Miałam już pewne podejrzenia gdy powiedziałam "ciapy", zamiast po ludzku "kapcie"...
Teraz mam pewność ;-)

I wiece co? Dobrze mi z tym :-)
Znalazłam swoje miejsce na Ziemi, tu mam przyjaciół, tu mam dom, tu się czuję u siebie.
Już nie jestem Kociewianką na Roztoczu, a Roztoczanką (tak się mówi? :p) pochodzącą z Kociewia.

Ale na święta planuje zrobić kurę w białym sosie
https://martucha.wordpress.com/2009/03/15/bialy-sos-do-drobiu/
;-)

Z wielkanocnym pozdrowieniem :-)






13 komentarzy:

  1. I ja mówię spinacz
    I mnie też z tym dobrze
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mówię klamerka, ale słyszałam, że ktoś nazywał to żabką. Spinacz? Nie, spinacz od razu kojarzy mi się z tym do papieru.
    To chyba dobrze, że wrosłaś:)
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia -Cieszynianka- robiła kurę w moczce(biały sos)

      Usuń
    2. Ooo "żabka: tez gdzies słyszałam
      Moja mam mówi "żabki" na to na co się wiesza firanki na karniszach ;-)

      Usuń
  3. a ja mowię klamerka:)

    :) Wesołych.

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz, ja lubię gwarę poznańską, staram się zapamiętać znaczenie wyrazów, do "moich szczunów" też czasem zapytam czy mają ochotę na "sznekę z glancem" albo "który kociamber kalafę darł całą noc", ale to z rozmysłem. Staram się aby mówili bez specyficznego akcentu i bez regionalizmów i nie mówili na wieszak "ramiączko" a na bluzkę na ramiączkach - "bluzka na naramkach" ;)
    Buziaki, spokojnych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I u nas, na Kociewiu, były szneki z glancem ;-) tyle, ze tutaj, w sklepie, nikt mnie nie zrozumie :-D
      No i ja też staram się pamiętać gwarę, używać jej w domu, nazywając pojedyncze przedmioty, tak więc na stołek mówię zydelek, na ciasto kuch, na słońce klara, na Dziedzica -gzub itd.
      Nie zawsze, ale się zdarza :-)

      Usuń
  5. W naszym regionie chyba nie ma specyficznych zwrotów. Mój mąż z Wielkopolski to czasami na wieszak mówi "ramiączko", na ganek "altana" i co mu się tam jeszcze przydarzy. U nas normalnie klamerka do prania, spinacz do papieru, etc.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja ze swoją sąsiadką zaczęłam chodzić do gminnego ośrodka kultury na aerobik - czy to nie asymilacja?

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja ze swoją sąsiadką zaczęłam chodzić do gminnego ośrodka kultury na aerobik - czy to nie asymilacja?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem, kiedy ja wreszcie będę miała za sobą przeprowadzkę. Nie mówiąc o asymilacji. Jak na razie ciągle coś się remontuje, a ja biorę na przeczekanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja synowa, jak zaczęła u nas mieszkać wychodziła "na pole", ja wychodziłam "na dwór". Po kilku latach, syn z rodziną, przeprowadził się do rodzinnego miasta synowej. Teraz, synowa wychodzi "na dwór" mimo, że wszyscy wokół wychodzą "na pole". Ot taki galimatias powstał.

    OdpowiedzUsuń