Była sobie wieś, a może miasteczko. Mieszkała tam rodzina - mama, tata, czworo, a może pięcioro dzieci.
W rodzinie był problem - alkohol, przemoc, znęcanie psychiczne - do wyboru, bynajmniej źle się działo, a dzieci albo brały czynny udział w problemie, albo były jego świadkiem.
Pracownik socjalny z Kuratorem uradzili : nie ma bata dzieci trzeba zabrać, już natychmiast. Sąd szybko wydał decyzję i dzieci trafiły do placówki opiekuńczej.
Rodzice nie protestowali, największym ich problem było to czy muszą dzieci odwiedzać. Psycholog uznał nikły związek emocjonalny miedzy rodzicami a dziećmi.
Uff, jeszcze tylko papierologia...
Aż tu nagle środowisko się obudziło.
Szkoła plus Proboszcz - hę, ale jak to bez naszej zgody dzieci zabrano? hejooooo, tak to nie będzie, dzieci muszą być z matka przecież, bo to najlepsze dla nich. A problemy? Ej, no nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy. Pracownik i Kurator sobie wymyślili, a może zwyczajnie wyolbrzymili zwykła domową sytuację. czepiają się gnomy.
Huziaaaaa nękać i Pracownika i Kuratora, żeby odwołali swoje uwagi, żeby zmienili zdanie.
NIE!
No to nie, załatwimy inaczej.
Huziaaaaaaaa wysyłać pisma - że matka dobra, bo stawia się na wywiadówki (nie wszystkie, ale się stawia), że ojciec dobry, bo 30 kg mięsa na święta kupił, że rodzina wzorowa, bo do kościoła co niedzielę chodzi.
Potem towarzystwo do sądu pojechało, zeznało co miało zeznać. Sąd się ze Szkołą, a tym bardziej z Księdzem szarpać nie będzie.
Dzieci powróciły na łono rodzicieli....
Problemy wróciły, ale to już Księdza i Szkoły nie interesuje, bo od czego jest Pracownik socjalny i Kurator, jeszcze Asystenta rodziny dostali do pomocy....
Powyższa sytuacja jest całkiem wymyślona, bo przecież dobro dzieci jest zawsze nadrzędne, a sąd nie ugina się pod presja opinii.
A może...
... dlatego nie na moje nerwy praca pracownika socjalnego ... którym wydawało mi się, że chcę być... :)))
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, ze po jakimś czasie ogarnia Cię znieczulica. Przykre, ale inaczej by człowiek zwariował.
Usuńtak, to mięso na święta to argument numer jeden, powala
OdpowiedzUsuńa przed świętami post i po świętach tak samo
albo dożywianie u litościwych sąsiadek bo co dziecko winne, no, nie daj jak głodne a matka nie ugotuje
Taaa 30 kg mięsa i msza święta. Czepiają się
UsuńGdyby tak istniał złoty środek.
OdpowiedzUsuńA tu norma, najważniejsze są dzieci nienarodzone, a jak się już urodzą to jakby traciły na społecznej atrakcyjności
Pozdrawiam
Ano tracą, bo trzeba by pomóc a nie tylko moralizować
UsuńPrzeczytalam, skomentowac nie daje rady.
OdpowiedzUsuńBardzo ważne jest , żeby właśnie nie dopadła znieczulica. Trzeba ze stosu spraw zająć się najważniejszymi i o nie walczyć. Wiem, że jest to trudne i obciążające psychicznie. No i ta papierologia....
OdpowiedzUsuńNiby ważne, ale na dłuższą metę znieczulica tylko ratuje w tej pracy
UsuńTak będzie do momentu, aż ojciec zarąbie matkę na oczach dzieci, albo zmolestuje córkę. Potem TVN, zadyma i afera. Dla mnie ten kościół to argument nie do przebicia, jak chodzi znaczy się porządny człowiek.
OdpowiedzUsuńano właśnie, tvn i pretensje, ze Ośrodek z kuratorem nic nie zrobili
UsuńNo tak, środowisko zawsze wie lepiej...
OdpowiedzUsuńNo ba, wszak to przedstawiciele narodu, bo sąsiad jednak zdania, ze dzieci trzeba zabrać
UsuńA najważniejsze, że do kościoła co niedzielę chodzą i jeszcze do Komunii Św. przystępują ... Takich wymyślonych rodzin w każdej wsi, miasteczku na pęczki. W mieście może łatwiej pracownikom socjalnym i kuratorowi ... a może nie?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy łatwiej, chyba mniej środowisko związane, więc i wtrącania się mniej
Usuń