Człowiek, znaczy ja, nawet sobie sprawy nie zdawałam ile czasu zajmuje mi komputer. Postanowiłam, że będę go uruchamiać co drugi dzień. Szok, ile można zrobić, gdy "złodziej czasu" się nie wtrąca ;-)
- posegregowałam książki, wyznaczyłam te na sprzedaż (tylko jeszcze nie wybrałam gdzie je wystawię)
- posprzątałam cały dom, łącznie z umyciem podłóg
- nasmażyłam z tonę placków ziemniaczanych
- powyrywałam w ogródku zbędne pomidorki koktajlowe (których mi się nasiało, ze hoho)
- zdrzemnęłam się
- poćwiczyłam z Psicą chodzenie przy nodze (oj oporna w tej kwestii, oporna)
- wstawiłam i powiesiłam 2 pralki
- poczytałam książkę (aktualnie "Kłamca" Jakuba Ćwieka)
- pogadałam przez telefon (dużooooooooooo pogadałam)
- ugotowałam budyń i kisiel, bo stwierdziłam, że razem będą ładnie wyglądać w jednym pucharku (nie myliłam się ;-) )
- zrobiłam kilka kwadratów do kocyka
- zapasteryzowałam ogórki (pomijam fakt, ze tylko 3 słoiki, w tym dwa się nie zamknęły :p)
I to wszystko w żółwim tempie :-D
A oto nasza Psica, meteopatka, dzisiaj by cały dzień spała i co? a to, że pokropiło :-) Szkoda, ze tak skąpo.
Jutro kolejny dzień bez komputera, w planach sałatka z zielonych pomidorów (w mojej kuchni nic się nie marnuje, więc muszę coś zrobić z owocami wyrwanych pomidorków koktajlowych ;-) ) z tego przepisu http://psotypsotki.blogspot.com/2010/09/saatka-z-zielonych-pomidorow.html
"Pesymista powie, że szklanka jest do połowy pusta, a optymista, że do połowy pełna. Wiecie, co ja o tym myślę? Że ta szklanka nie jest w połowie ani pełna, ani pusta, tylko że to jest zła szklanka.Wyraźnie za duża. Takie jest moje zdanie. A wiecie, o czym to świadczy? Że jestem osobą o praktycznym, zdroworozsądkowym podejściu do życia. Takich ludzi nazywa się pragmatykami i ja właśnie taka jestem, do problemów życiowych podchodzę praktycznie." (Olivia Goldsmith)
I tak trzymać. Staram się ograniczać siedzenie z komputerem. Nie zawsze to wychodzi, ale trzymam się planów i zaplanowane prace wykonuję, dopiero potem siadam do komputera.
OdpowiedzUsuńI to jest godne pochwały. Kiedy to się stało, ze komputer zapanował nad moim życiem? Mam nadzieję, ze wytrwam w swoim postanowieniu :-)
UsuńJa ostatnio spędzam mniej czasu przed kompem, chociaż bywa i tak, że mam włączony od rana i zajmuję się czymś innym. Nie jest tak źle. W telewizji nie ma nic ciekawego więc dawno przestał mi zabierać więcej czasu niż długość teleexpresu. Na kompie też już coraz mniej rzeczy mnie interesuje, więc i on pewnie przestanie mi czas zjadać. Najmniej siedzę w weekendy, bo wtedy maż w domu i są ciekawsze rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie u mnie podobnie, że komp włączony a ja po domu biegam i zajmuję się czymś innym. Nauczyłam się też, że jak komp to nie telewizja, no chyba, ze jakiś program obgaduję na gg :p
UsuńWydaje mi się, że nie przesdzam z kompem, żadne gry, trochę wiadomości no i blog, ale że nie oglądam TV to chyba coś mi się należy?? Mimo wszystko to jednak pożera ten czas....
OdpowiedzUsuńA pewnie, że się należy :-) No ale Ty w ciągłym biegu, coś tworzysz, ogarniasz Mopka, a ja się larwię :-D
UsuńJeszcze chwilka, jeszcze momencik i komp pójdzie w kompletną odstawkę (jak tylko Dziedzic świat zobaczy).
OdpowiedzUsuńNo cóż, chyba każda z nas ma taki moment i poczucie, że komputer (a najczęściej blogowanie) zawładnęło naszym czasem, bo przecież jest tyle ciekawych miejsc w sieci, bo to nie jakiś wirtualny świat, tylko żywy człowiek siedzi po drugiej stronie, bo można się tyle nauczyć (przepisy, szydełko, papier etc) i tak można by wyliczać i wyliczać ... a czas ucieka :)))
Po sobie widzę, że mam okresy bardziej intensywnego życia blogowego i chwile przerwy, dla siebie, bliskich, ogrodu, szydełka ... I taka równowaga jest chyba dobra. :))
To prawda, ze Dziedzic, pewnie zagarnie cały nasz czas :-) Masz rację z tym blogowaniem, jakoś tak czuje się drugiego, żywego, człowieka, od którego sporo się można nauczyć :-)
Usuń