Zaczęliśmy samodzielne gotowanie dla Dziedzica. Mieszkam na wsi, więc dlaczego nie wykorzystać jej zasobów, każdy (no prawie) coś tam hoduje przy domu.
Wybrałam się do sąsiada
- Cześć, mam sprawę, nie wiesz kto trzyma króliki, albo indyki?
- A na co Ci?
- Dla Dziedzica
- Hmm, wiesz, ale indyki to nie bardzo dla dziecka...
Proces myślenia mi się gwałtownie uruchomił: jak nie dla niego? przecież już jadł słoiczkowe? te "prawdziwe" się nie nadają? a może to jakieś zabobony?
Ja jąkając się:
- No, ale dlaczego, nie dla dziecka? przecież już jadł...
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaa, bo Ty do jedzenia chcesz!
Taaa, po miastowej można się spodziewać, ze indyka weźmie na domowe zwierzątko dla dziecka :-D
Umarlam:))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńhahahaha :) no jak to czasami można się nie zrozumieć. Sąsiad się pewnie królikiem zasugerował. Dobrze, że ja już nie gotuję osobno dla Gutowskiego :) o ma swoje pozytywne strony, bo teraz i dla nas wszystkich gotuję zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńNo, ja jeszcze gotuje :-)
UsuńJa mam opory gdy słyszę o gołąbkach na rosół dla dziecka. Być może zbyt często rozrzucałem kawałki precla na krakowskim rynku
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O gołębie jakoś nie pytałam i jakoś tez mam opory, ale dlatego, ze jakoś mi się z chorobami kojarzą. Nie wiem dlaczego.
Usuńhahha no tak a nóż byś Indyka w akwarium hodowała :P
OdpowiedzUsuńHahaha albo na lancuchu przy drzewie trzymala:))
UsuńA za miastową to dojdziesz :-D
UsuńBiorą Cię czasem za miastową, to taka i dla fanaberii indyki przy kołysce może trzymać (zamiast słowika?) :D
OdpowiedzUsuńNo, na przykład ;-)
UsuńAż się zwinęłam ze śmiechu! :))))
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Antoni miałam skrupuły przed gołąbkiem i królikiem, choć to podobno najdelikatniejsze mięsko. Nasze dzieciaki praktycznie od razu jadły swoje, gotowane, słoikowe było na wycieczki :))
Ja jakoś bardziej ufałam słoiczkom i pietra miałam przed pierwszym "samodzielnym" obiadkiem. Przed deserkiem nie :p
UsuńA zaciukałabyś indyka? Pewno by został jako zwierzątko domowe i wyszłoby na sąsiadowe:))))))
OdpowiedzUsuńJa bym już zaciukanego wzięła :-D
UsuńDobre, dobre :)))I taki indorek po pokoju dziecka biega jako przytulanka:))))) Uśmiałam się :))))
OdpowiedzUsuń:-D
UsuńNajdelikatniejsze mięsko mają ślimaczki:) na wsi ich pełno:) A poważnie- zanim kupisz królika czy indyka zorientuj się czym są karmione, bo to, że na wsi nie oznacza braku sztucznej karmy w ich menu albo trawy koszonej koło drogi.
OdpowiedzUsuńTak wiem, ale wiem też że sąsiad wie wszystko, Już mi powiedział, że ten tamten ma indyki ale stare i niedobre :-)
Usuńprzecudny blog! *o* proszę o więcej wpisów!
OdpowiedzUsuńi serdecznie zapraszam na pierwszą część opowiadania na: http://forever-hyhy.blogspot.com/2014/06/rozdzia-1.html ;) bardzo zależy mi na wyrażaniu opinii w komentarzach! ;)