środa, 21 sierpnia 2013

Zabobon wiecznie żywy

Nie wiem czy wspominałam - uwielbiam zabobony. Lubie o nich słuchać, nawet wprowadzać w życie, jako tradycję, ale w nie wierzę. Żyłam w przekonaniu, że oddane zabobonom są starsze panie na wsi, nic bardziej mylnego - ludzie po 20-30 lat, też są święcie przekonani w moc sprawczą zabobonu.

(zdjęcie demotywatory.pl)


Zakazów i nakazów dotyczących ciąży jest cała gama. Postaram się podzielić niektórymi, które o dziwo przekazały mi właśnie młode osoby.
Zaczęło się od tego, jak pewna dziewczyna usłyszała, że w 26 czy 27 tygodniu ciąży mam kupiona paczkę pieluch. Jak to? Jakie pieluchy? W ogóle jaka wyprawka przed porodem?
Wszystko dla dziecka kupuje się jak Maluch już jest w domu. Jeśli kupisz wcześniej, to zapeszysz.
Podjęłam próbę tłumaczenia, że jaki to ma wpływ, że przecież ciuchy trzeba wyprać, wyprasować. Łóżeczko złożyć, przygotować. Nic nie przemawiało. W końcu pytam, to jak przewieziesz dziecko ze szpitala do domu, skoro nie kupisz fotelika? Jak jak? Normalnie na rękach.
Nie wiedziałam czy śmiać sie czy płakać. Zakończyłam dyskusję stwierdzeniem, że w takim razie naraża się na mandat, bo dziecka się tak nie przewozi.
Nie komentowałam argumentów, ze "Twoja mama, 30 lat, temu też tak Cię przewiozła i nic się nie stało". Niektórym trudno zrozumieć, że czasy się zmieniają, że 30 lat temu sporo rzeczy wyglądało inaczej ;-)
Worek z zabobonami się jednak rozwiązał :-D, więc:
- nie wolno nosić łańcuszków, bo dziecko będzie owinięte pępowiną  (podobno około 90% dzieci jest owinięte, niezależnie czy matka nosiła łańcuszki czy nie :p)
- nie wolno farbować włosów, bo dziecko będzie rude
- nie wolno obcinać włosów, bo będzie głupie
- nie wolno smażyć nic, bo niestety nie pamiętam co :p
- nie wolno patrzeć na nikogo brzydkiego, chorego, bo dziecko też takie będzie
- nie wolno się przestraszyć, a jak już to broń Boże, łapać się za brzuch, bo 1. dziecko też będzie przestraszone 2. będzie miało znamię
- po porodzie koniecznie trzeba pojechać do Baby i wylać jajko nad dzieckiem, żeby odgonić wszystkie lęki i płacze
- przed chrztem nie powinno się z dzieckiem chodzić na spacery, żeby ktoś uroku nie rzucił

To już nie zabobon, lecz przekonanie, że w ciąży nie wolno rzucać palenia, bo to bardziej szkodzi dziecku niż trwanie w nałogu :-/

Przeraża mnie to, ze dziewczyna naprawdę wierzy w to co mówi.

Dziedzic będzie miał w wózku medalik i czerwoną kokardkę, nie dlatego, ze go to uchroni przed urokami, tylko dlatego, ze mi się podoba ten zwyczaj.
Koleżanka się śmieje, ze ja matka zapobiegliwa - powieszę medalik przed diabłami chrześcijańskimi i czerwoną kokardkę od pogańskich uroków. Zabezpieczam Dziedzica na dwa fronty :-D

A poza tematem, mam wrażenie, że wszędzie pada, tylko nas zbawienny deszcz omija szerokim łukiem :-/ Nawet jak się zachmurzy, to wiatr rozwieje :-/

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Dobrze mieszkać w mieście jeśli na wsi Teście.

Z tytułem posta zgadzam się po stokroć, szczególnie jeśli Teście hojni.  My, co prawda, teraz urzędujemy na wsi, ale bez tych wszystkich wiejskich gadżetów typu: kury, krowy, kaczki i inne srające. Nie mamy zwierzyny, więc logiczne, że nam brakuje jajek, sera, mleka, śmietany. Regularnie więc jestem zapatrzana w takie cuda natury, był czas kiedy najtańszym ciastem, dla mnie, był sernik - jajka, twaróg, mąka, masło - od Teściowej, ode mnie był cukier, prąd i praca jaką włożyłam.
W sobotę dostałam kolejną porcję twarogu i co tu zrobić? Można zamrozić, ale trochę świeżego szkoda, piec się nie chce, pierogów lepić się nie chce (zresztą po co, skoro Teściowa lepsze robi :p). Koniec końców twaróg wylądował w serniku na zimno i też jest pysznie


"Przepis" na taki sernik jest banalny:
około 0,5 kg twarogu
2 galaretki o dowolnym smaku
ewentualnie puszka brzoskwiń lub inne owoce

Jedną galaretkę rozpuścić w szklance wody (lub owocowego soku), gdy przestygnie zmieszać z połową twarogu (ja to robię w blenderze, bo od razu, w ten sposób, ucieram ser). Wylać do formy, poczekać aż zastygnie. Położyć owoce.
Z drugą galaretką i resztą twarogu zrobić to samo :-)
Wierzch można przyozdobić dodatkowo galaretką i owocami, ale mi się w foremce nie zmieściło :p

Smacznie i w poczuciu, ze w moim domu nic się nie marnuje.
Kolejnym razem będzie śmietanowiec, bo mnie Teściowa dzisiaj uraczyła 0,5 l wiejskiej śmietany :-D