piątek, 18 października 2013

Bo kultura, ku..., być musi!

Post u Mnemosyne przypomniał mi moją własną historię z blokowiska :-)
Któregoś popołudnia mój ślubny Mirek był w pracy, co za tym idzie w mieszkaniu byłam tylko ja i moje myśli. Zadzwonił dzwonek, spojrzałam przez wizjer, Sąsiad, eh, pewnie coś się stało, nie wypada udawać, ze mnie nie ma. Otworzyłam.
- Dzień dobry Panie Stasiu, coś się stało?
- Dzień dobry ślicznej Sąsiadce (tu stuknięcie obcasami i lekki ukłon). Sąsiadko kochana, w zasadzie to nic się nie stało, tylko przyszedłem zapytać, czy Sąsiadce nie przeszkadza, jak czasami krzyczę na tę kurwę, na tę dziwkę jebaną, moją żonę?

Szczęka trzasnęła o podłogę, myśli i cięte riposty uleciały na wolność, a oczy wyszły z orbit. Zdobyłam się tylko na
- eeeeee, jak Pan tak może mówić o swojej Żonie?

- A o mnie suka jedna do sądu podała, że niby piję, że niby alkoholik jestem.

Po czym odszedł nie czekając na odpowiedź. Ja do końca dnia zostałam z porozrzucanymi myślami.

Z drugiej strony, przecież kulturalnie zapytał,  może jakbym powiedziała, ze mi przeszkadza to by przestał. Już się nie dowiem...


A tak bez związku z tematem przedstawiam kolejną maskotkę dla Dziedzica



poniedziałek, 7 października 2013

Szczęście

Dziewczyna, lat dwadzieścia i kilka jeszcze, poznała chłopaka i jak to się zdarza najpierw się zauroczyła, później może nawet zakochała. Byli z innych światów, z innych miejsc, spotykali się rzadko. Żyli każde swoim życiem wykradając chwile na spotkania. Nawet nie myślała o stałym związku, ot była szczęśliwa tym co było.
Od jego znajomego dowiedziała się, że On kogoś ma, ze to poważny związek, ze ślubem w najbliższej przyszłości. Nie znała Jego narzeczonej, była Jej słodko obojętna.
Dziewczyna nie chciała związku, była niezależna, mieszkała sama, miała dobrą pracę, niczego w życiu jej nie brakowało. Do czasu...
Zegar biologiczny tyka. Instynkt macierzyński coraz bardziej wdziera się w Jej świadomość. No chciałaby, ale czy ma prawo? Z drugiej strony dlaczego ma swoje szczęście poświęcać dla kogoś kogo nawet nie zna? W imię zasad czy, szeroko pojętej, moralności?
Nie chce rozbijać tamtej rodziny. Teraz nie chce, ale czy może zagwarantować, ze za rok, dwa, pięć, dziesięć nie zmieni zdania? Marzy Jej się dziecko właśnie z Nim, z nikim innym.
On nie widzi przeszkód, jeśli Ona deklaruje, że niczego nie będzie żądać. Tak, wiemy On, jest dużym dzieckiem, chce mieć wszystko nie ponosząc konsekwencji. O jego żonie, oficjalnym życiu, nie rozmawiają, temat nie istnieje w ich azylu szczęścia.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć czy Dziewczyna dobrze robi, czy  nie będzie cierpieć po zrealizowaniu planów, zresztą ona jak ona, czy ich maluch nie będzie cierpiał? Jak mu wytłumaczyć dochodzącego Tatusia? Może Ona ma nadzieję, ze On zdanie zmieni, ze zostawi żonę dla Niej, tylko czy duzi chłopcy stają się kiedykolwiek mężczyznami?

Czy powinni żyć chwilą, łapać to co los daje i nie zastanawiać się co będzie dalej? Czy każdy ma prawo marzyć, nawet kosztem marzeń innych? Moralnie, z pewnością nie, ale czy tak zwyczajnie, egoistycznie, po ludzku?

sobota, 5 października 2013

Tworzę sobie w międzyczasie :-)

Chyba włączyło mi się wicie gniazda, ale, że sprzątać mi się nie chce, to zasiadłam za maszyną do szycia.
Ostatnio łażę po lumpeksach i kupuje ciuchy z myślą o ich przerobieniu na zabawki. Teściowa dziwnie patrzyła jak ze sterty ciuchów wybrałam kusą koszulkę w groszki, no, ale wytłumaczyłam na co i po co, może i mam mózg w ciąży, ale bez przesady :p

po pierwsze skończyłam kocyk
później wzięłam się za szycie i powstały:

filcowe ptaszki - czarno-biała, o ponoć takie kolory najlepsze na początek dla niemowlaka - docelowo ptasiorki będą elementem karuzeli (pomysł http://stylowi.pl/10798755)

ślimak (pomysł http://filcowewybryki.blogspot.com/2013/04/tilda-slimak-tutorial-tilda-snail.html)

kotek (pomysł http://img3.stylowi.pl//images/items/o/201302/stylowi_pl_hobby_felt-ideas_4476003.jpg)
 

królik chyba (pomysł http://cocomini-cocomini.blogspot.com/2011/05/jak-uszyc-zabawke-dla-dziecka.html)

na koniec poduszka