Dzisiaj post będzie krotki, bo co tu się rozpisywać.
Gdy słyszę ze będzie program o tym jak zwiększyć przyrost naturalny, z naiwnością czekam, a może powiedzą coś o niepłodności.
No i kolejny i kolejny i kolejny raz się zawodzę.
Wg mediów nie ma par z problemami z płodnością są tylko takie, które dzieci nie maja z wygody albo z niedoboru świadczeń socjalnych.
Co tam, że co 5 para w Polsce ma problemy, gdyby były przedszkola to każdy by miał i po 3 dzieci, a gdyby zwiększyć dodatkowo świadczenia socjalne to i po pięcioro.
Ja wiem, ja rozumiem ze to są ważne kwestie, ale jako staraczka czułam się na marginesie, ze mnie sprawa przyrostu nie dotyczy. Nie masz dzieci? Oj Ty Ty wygodnicka, nasze będą musiały harować na Twoja emeryturę, a my je wychowujemy w wielkim poświęceniu bez pomocy państwa, my - bohaterowie współczesności.
Raz kiedyś ktoś powiedział, ze sprawy dotyczące przyrostu trzeba zacząć od unormowania kwestii in vitro, od zmniejszenia cen za leki wspomagające płodność. Większość, o ile nie wszystkie, klinik leczących problemy z niepłodnością jest prywatna. Lekko licząc 100 za wizytę - wizyt w miesiącu kilka plus leki, zabiegi. Sukcesem jest refundacja in vitro, teraz, jak para wejdzie do programu płaci tylko za leki i badania, wizyty - łącznie 5-8 tys.
Ja rozumiem ze przedszkola ważne, ze żłobki ważne, tylko żeby za 10 lat miał kto do nich chodzić.
Niepłodność jest chorobą szybko się rozprzestrzeniającą a mimo to nadal temat traktuje się po macoszemu. Ja, po programach tv, czułam się jak człowiek drugiej kategorii, któremu nie warto poświęcać uwagi i pieniędzy podatników.
Gdy słyszę ze będzie program o tym jak zwiększyć przyrost naturalny, z naiwnością czekam, a może powiedzą coś o niepłodności.
No i kolejny i kolejny i kolejny raz się zawodzę.
Wg mediów nie ma par z problemami z płodnością są tylko takie, które dzieci nie maja z wygody albo z niedoboru świadczeń socjalnych.
Co tam, że co 5 para w Polsce ma problemy, gdyby były przedszkola to każdy by miał i po 3 dzieci, a gdyby zwiększyć dodatkowo świadczenia socjalne to i po pięcioro.
Ja wiem, ja rozumiem ze to są ważne kwestie, ale jako staraczka czułam się na marginesie, ze mnie sprawa przyrostu nie dotyczy. Nie masz dzieci? Oj Ty Ty wygodnicka, nasze będą musiały harować na Twoja emeryturę, a my je wychowujemy w wielkim poświęceniu bez pomocy państwa, my - bohaterowie współczesności.
Raz kiedyś ktoś powiedział, ze sprawy dotyczące przyrostu trzeba zacząć od unormowania kwestii in vitro, od zmniejszenia cen za leki wspomagające płodność. Większość, o ile nie wszystkie, klinik leczących problemy z niepłodnością jest prywatna. Lekko licząc 100 za wizytę - wizyt w miesiącu kilka plus leki, zabiegi. Sukcesem jest refundacja in vitro, teraz, jak para wejdzie do programu płaci tylko za leki i badania, wizyty - łącznie 5-8 tys.
Ja rozumiem ze przedszkola ważne, ze żłobki ważne, tylko żeby za 10 lat miał kto do nich chodzić.
Niepłodność jest chorobą szybko się rozprzestrzeniającą a mimo to nadal temat traktuje się po macoszemu. Ja, po programach tv, czułam się jak człowiek drugiej kategorii, któremu nie warto poświęcać uwagi i pieniędzy podatników.