czwartek, 26 kwietnia 2012

Babcia opowiada


Z opowieści Babci Niemojej – dlaczego warto sadzić leszczynę przy domu.

Matka Boża szła polną drogą, gdy zaczęła się burza.
Poprosiła topolę o schronienie. To duże sile drzewo byłby idealne dla ochrony przed piorunem. Jednak topola odmówiła. Matka Boża poszła więc dalej, bolejąc jej postępowaniem. Burza tymczasem podchodziła coraz bliżej, jej złowrogie pomruki było już doskonale słychać. Wydało się, że Maka Boża nie uniknie spotkania z żywiołem.
Dalej stała leszczyna, drzewo, a w zasadzie krzew, dużo mniej potężny od topoli, jednak udzieliła schronienia Matce Bożej, bez zbędnych słów, ot tak od serca., pomimo że sama była wiotka i krucha.
Matka Boże się odwdzięczyła. Od tego czasu piorun nie uderzy w dom, którego gospodarze przygarnęli leszczynę.
Za to topola, za swoją postawę spodziewa się kary. Nie wie kiedy, nie wie jak, dlatego cały czas jej listki się trzęsą ze strachu. Drżą nawet gdy wiatru nie ma...

sobota, 21 kwietnia 2012

PanDa

Dyskusja pod sklepem
- Daj 5 zł. Ty masz.
- A kto Tobie broni mieć? Przyjdź do mnie, narąb drzewa, zapłacę Ci za pracę.
- Phi, nie chcę. ..

 Ręce opadają aż słychać ich trzaśnięcie o ziemię. Później wysłuchujesz jak to źle na tym świecie, w tym kraju, a już na wsi najgorzej, bo pracy nie ma i ciężko żyć. Tylko jeśli się szuka kogoś do pracy nagle nikt jej nie potrzebuje.Nie piszę, że żyjemy w Eldorado, ale...

piątek, 13 kwietnia 2012

O czym marzy dziewczyna, gdy dom urządzać zaczyna?

Przede wszystkim o Ikei. Dziewczyna kocha Ikeę, bez wzajemności jednak, Dziewczyna poprosiła Pana od Ikei o katalog, Pan obiecał, Dziewczyna już miesiąc czeka...
Zły los oddzielił je 245 km - a więc około 4 godzin jazdy, zakupy będą utrudnione, co oczywiście nie znaczy, ze nie możliwe

Dziewczyna marzy także, żeby nikt obcy jej się w urządzanie nie wtrącał. O marzenia wygórowane, szalone wręcz. Nikt się nie wtrąca wszyscy dobrze radzą przecież.
Przy fundamentach:
para nr 1 – jeju jaki mały dom, taki mały to się nawet nie opłaci budować
para nr 2 – jeju jaki wielki dom, a na co Wam taki wielki dom
zgłupiałam, bo może my dwa domy budujemy a ja o tym nie wiem, Małżonek mi wytłumaczył: weź jedną i drugą wypowiedź i wyśrodkuj – wychodzi, że nasz dom będzie miał idealną powierzchnię. Przyjęłam, wszak się chłopina zna ;-)

Konsternację wywołał fakt, że nie będziemy mieli kominka. Po kalkulacjach własnych i doświadczeniach znajomych stwierdziliśmy, że do szczęścia nam potrzebny nie jest. Hmm, ale jak to, przecież wszyscy mają – to jest argument niepodważalny. Na nic wyjaśnienia, że za cenę kominka wolimy zrobić coś co nam się przyda bardziej, że z przyniesionego drzewa wyłażą pająki, że często przy kominku jest brudna ściana, że zabiera miejsce... no, ale przecież wszyscy mają.

Dom wybudowany jest z ceramiki, szerokość 44cm, absolutnie niewymagający ocieplenia.
- Zobaczycie jeszcze będziecie docieplać, tamten z końca wsi też z tego robił i docieplał.
Tak, robił, tak docieplał, ale miał szerokość pustaka 24 cm. To żaden argument, każdy w końcu dociepla.

Kiedy stawiacie płot? Nie wiemy, koszt spory a na razie nie jest aż tak potrzebny, więc kiedyś.
To Wam kury będą uciekać? Jakie kury? No, kury. Ale my nie kur nie planujemy. Praktycznie rzecz biorąc  oboje pracujemy, nie mamy czasu ani ochoty zajmować się drobiem, którego głównym zajęciem jest sranie gdzie popadnie.
- Phi, jak to kur nie mieć na wsi, skoro jajka coraz droższe.

Pomijam milczeniem wiele porad, typu nasadzeń tui wokół całego domu, bo to tak szybko rośnie. Krzywe spojrzenia na pomysł stworzenia sadu, bo to liście trzeba grabić. Kwiaty sadzić? Przecież trawa jest mniej wymagająca, tylko skosić, a kwiaty trzeba plewić. "Miej ty sobie pałace, ja mój domek ciasny. Prawda nie jest wspaniały, szczupły, ale własny." Ignacy Krasicki

Dobrze, że ustawiania mebli, układania płytek i innych detali, które nadają charakter domowi, które stanowią o jego przytulności, nie widać z drogi, a wstęp do naszej twierdzy nie będzie powszechny.

Od zawsze mi powtarzano, że stosunki z sąsiadami reguluje wielkość psa i wysokość płotu.
Coś w tym jest.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozmowa - dochtór i wieczne umieranie

- wiesz Dziecko, ja już chyba pomirać będę
- ???
- byłam u tego dochtora, tego wiesz, co na szpitalu przyjmuje, zbadał popukał, obejrzał wyniki, powiedział, ze wszystko w porządku, na koniec dałam mu 50zł, wiesz, bo nieładnie nie dać, a on nie wziął i jeszcze nakrzyczał, że daje, co to może znaczyć? że już się kończę i lepiej na trumnę odłożyć
- wie Pani, dobrze, że nie wziął, skoro na fundusz przyjmuje to przecież brać nie powinien, do tego teraz strasznie walczą z tymi łapówkami, więc też się boją jakiejś prowokacji, itd., itd.
- eh, Dziecko, młoda jesteś, życia nie znasz, mówię Ci, jak nie wziął, to znaczy, że już ze mną tak kiepsko, ze żal mu było od starej babki, co zaraz umrze, brać
- ale przecież Pani powiedział, że wszystko dobrze
- ano powiedział, bo martwić nie chciał, mówię Ci Dziecko ja już długo nie pożyję...