piątek, 13 lutego 2015

Bo moje Dziecko juz potrafi.

Każda matka che, żeby jej dziecko było najzdolniejsze, najpiękniejsze, najlepiej się rozwijało. Wiadomo. Nie ominął mnie ten etap i zazdrośnie słuchałam o tym, że dzieciaki w wieku Dziedzica już chodzą, w czasie gdy nasz syn dopiero stawał przy meblach i radośnie przemieszczał się na czworaka. 
Tłumaczyłam sobie, ze to lepiej jak nie zacznie chodzić przed ukończeniem roku, że zdrowiej dla kręgosłupa, że badania wykazują... Niestety duch rywalizacji śmiał mi się w głowie.

Dzień po ukończeniu roczku, duma i blada oświadczyłam światu, że Dziedzic zrobił pierwsze samodzielne kroki.

I nagle spadły mi klapki z oczu, bo okazało się, że moje pojęcie chodzenia, różni sie od pojęcia chodzenia koleżanek.
Dla mnie "chodzenie" znaczyło tyle, ze Dziecię samodzielnie tupta, dla koleżanek, że przesuwa się przy meblach, czy spaceruje za pchaczem lub za rączę.

Odkryłam, z iloma rzeczami mogą byc takie rozbieżności:
- jedno dziecko robi na nocnik, bo uda się je wysadzić po spaniu i złapać siuśki, drugie nie robi, bo nie sygnalizuje potrzeb świadomie
- jedno mówi, bo wydaje dźwięki, drugie nie, bo te dźwięki nie mają sensu
- jedno je samodzielnie, bo łapkami sobie radzi, dla innego samodzielne jedzenie oznacza operowanie widelcem czy łyżką
- jedno non stop choruje, bo z każdym, katarem idą do lekarza, drugie wcale, mimo, ze gil po pas, ale katar to nie choroba

Oj długo by wymieniać różne podejścia, nauczyłam się jednak, że aby zazdrościć, najpierw muszę dopytać co autor ma na myśli ;-)