Komputer nie naprawiony, nowego brak, ale ten co mam jeszcze się turla, więc przypełzłam :-)
Na wsi wiosna w płenym rozkwicie, więc i ja zakwitłam
Kochane, po sześciu i pół roku, gdy zaczęliśmy zbierać kasę na in vitro przyszedł do nas nasz Cud i oto jestem w 15 tc.
Nadal nie mogę uwierzyć, ze się udało, bo jak to? Tak zwyczajnie?
Stymulacje, inseminacje, badanie drożności nie przyniosło oczekiwanych skutków, i nagle bęc? A może właśnie te wszystkie zabiegi dopiero zadziałały?
W zasadzie nie ma co rozmyślać, nie ma co rozpamiętywać. Trzeba żyć tym co tu i teraz i na różowo patrzeć w przyszłość.
"Nie zawsze można mieć wszystko naraz, ileż to razy
człowiek modli się o jedno, a dostaje drugie, taka już jest tajemnica
modłów, ślemy je do góry z jakimś życzeniem, ale one wybierają własną
drogę, czasem zwlekają, przepuszczając przodem inne, wypowiedziane
później..." (J. Saramago Baltazar i Blimunda)
Ps.: nie wyluzowałam, nie przestałam myśleć, nie pojechałam na wakacje. Mój cud uznał, ze to jest TEN czas ;-)
Ps. ten post nieco chaotyczny, ale tak się cieszę, ze odzyskałam komputer, mimo, że nie do końca sprawny :-)