Trzech chłopa mówiło mi wczoraj, ze
ta farba co ją sobie rozrobiłam do kuchni, jest za jasna i się
zleje z białym sufitem. Zacisnęłam piąstki, tupnęłam nóżką
i: ale ja właśnie taką chcę, taki kolor sobie wymarzyłam i innego nie
pokocham.
Któż by z takimi argumentami
dyskutował? Nie odważyli się. Zabrali sprzęt, babę, czyli mnie,
odesłali do pakowania i szycia i pomalowali...
Dzisiaj zobaczyłam efekt ich pracy i z
bólem serca muszę przyznać, ze mieli rację. Cóż za nieszczęście
mnie spotkało, teraz będę musiała oczęta spuścić, lico w
rumieniec przyodziać,rączki na bońdołek złożyć i powiedzieć:
Przepraszam, tak mieliście rację. Proszę do kolejnej warstwy dolać
nieco więcej pigmentu i obiecuję już więcej nie poważać słowa
Was- fachowców.
A później do końca życia
wysłuchiwać przy rodzinnych spotkaniach:”a pamiętacie jak Martek
się uparła na ten kolor w kuchni co taki biały wyszedł, a
przecież jej mówiliśmy, ze za jasny, hehehe...
Z drugiej strony sprawę zamurowanego okienka pomijają milczeniem, a też mieli rację. A historia z okienkiem wyglądała tak:
Sobie wymarzyłam, że w ścianie
między kuchnią a pokojem dziennym zostanie „okienko”. Chłopcy
wymownie przewracali oczami, ale się spisali i dziura została.
Popatrzyłam – głupia dziura i bez sensu, jakby tu półki dac
takie na prześwit? Ale bez sensu takie półki, wszystko z kuchni
będzie lecieć na pokój. Jakby od kuchni założyć takim
katon-gipsem i od pokoju dać takie półki jakby w ścianę. Pomysł
genialny i z naiwnością dziecka przedstawiony moim chłopakom.
Misiek - mąż mój nie ogarnął mojego pomysłu, Szwagier załapał
i sprowadził do parteru, ze jak wstawię tak jak chcę, to nie
położy tynku, bo się karton-gips rozpuści.
Osz, to taka zabawa? Foch, to ja nie
chcę okienka, zamurujcie to okienko. W ogóle kto mi pozwolił
zrealizować pomysł o głupiej dziurze? To Wasza wina !!!
Okienko zamurowano.
Boję się już własnych pomysłów
;-)
A i kuchnie nie będzie niebieska.
Będzie lawendowa :-)