Podoba mi się cała liturgia w kościele. Kocham te świąteczne, już wiosenne, spacery. No i śniadanie wielkanocne - takie kolorowe, lekkie. Och i ach :-D
W tym roku, o ile Dziedzic pozwalał, zaszyłam się ;-) a w zasadzie zaptaszyłam ;-)
Część poszła w okna, część na dwór i na wierzbach sobie dyndają, ku uciesze przechodzących ;-)
(pod ptakami materiał z którego uszyłam obrus)
Do tego ubrałam styropianowe jaja, chociaż kubraczki zeszłoroczne
Trzasnęłam sobie jeszcze wianuszek
No i przyszły do mnie cudeńka od Dark Raven z Między Babami. Dziękuję i na serio składam paczuszkę an wymiankę, tylko jakoś tak mi schodzi. Mam w planach zasiąść do maszyny w majowy weekend a Pragmatyka z Dziedzicem i Psicą wyprawię na długiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii spacer na pola i łąki malowane.
Na koniec, ozdobiłam tak krzew morwy (chyba nie przeżył przesadzenia :-/), ludzie mało sobie karków nie skręcili, żeby zobaczyć cóż to Martek posadziła, ze tak kolorowo kwitnie ;-)
Ps. "normalny" lapek, ten zalany, nadal w naprawie, więc post może być chaotyczny, bo pisany szybko, na staruszce, której zaraz bateria padnie, a pracować na podłączeniu już nie umie.