poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Poświątecznie

Uwielbiam Wielkanoc. Bardziej niż Boże Narodzenie - tak właśnie i nie wstydzę się do tego przyznać :-)
Podoba mi się cała liturgia w kościele. Kocham te świąteczne, już wiosenne, spacery. No i śniadanie wielkanocne -  takie kolorowe, lekkie. Och i ach :-D
W tym roku, o ile Dziedzic pozwalał, zaszyłam się ;-) a w zasadzie zaptaszyłam ;-)
Część poszła w okna, część na dwór i na wierzbach sobie dyndają, ku uciesze przechodzących ;-)
(pod ptakami materiał z którego uszyłam obrus)

 Do tego ubrałam styropianowe jaja, chociaż kubraczki zeszłoroczne
 Trzasnęłam sobie jeszcze wianuszek
 No i przyszły do mnie cudeńka od Dark Raven z Między Babami. Dziękuję i na serio składam paczuszkę an wymiankę, tylko jakoś tak mi schodzi. Mam w planach zasiąść do maszyny w majowy weekend a Pragmatyka z Dziedzicem i Psicą wyprawię na długiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii spacer na pola i łąki malowane.





Na koniec, ozdobiłam tak krzew morwy (chyba nie przeżył przesadzenia :-/), ludzie mało sobie karków nie skręcili, żeby zobaczyć cóż to Martek posadziła, ze tak kolorowo kwitnie ;-)

Ps. "normalny" lapek, ten zalany, nadal w naprawie, więc post może być chaotyczny, bo pisany szybko, na staruszce, której zaraz bateria padnie, a pracować na podłączeniu już nie umie.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Awaria

Kolejny kwiecień, kolejny laptop padł.
Cóż zły to miesiąc dla naszych komputerów, a może opatrzność mówi, że czas się oderwać od ekranu ;-)

Tym razem Dziedzicowi sie ulało prosto na klawiaturę. Matka (czyli ja) jakoś nie ogarnęła, żeby sprzęt wyłączyć i poszłoooooooooooo coś co warunkuje pracę klawiatury. Pragmatyk tylko oczami przewrócił :p

Została mi toshiba staruszka, niestety nie działa gdy ładuje sie bateria, więc wymusza przerwy, więc mniej mnie w sieci.

Przy okazji, Psica po sterylizacji, więc nosi gustowne wdzianko.
Na wsi gruchnęło, że Martek Psice ubiera, żeby błota na brzuchu do domu nie naniosła ;-)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Babki to się znają, bo analizują.

Dzwoni do mnie koleżanka z sąsiedniej wsi
- Martek, usiądź, padniesz, co nasze babki wymyśliły
Posłusznie siadam, bo wiem, że kaliber informacji może powalić.
- Słuchaj, znasz bliźniaki Kaśkę i Maćka?
- Znam
- Kaśka wychodzi za mąż. Rodzice szczęśliwi, czekają na wnuki. Babki entuzjazm wyhamowały "nie cieszta się nie cieszta, tam gdzie w bliźniakach parka, tam oboje bezpłodne są"
- ??? że co? Ocipiały babki doszczęt? Skąd one takie rewelacje mają?
- Już Ci mówię, one sobie przeanalizowały takie pary i im wyszło, że nikt dzieci nie ma. Nie wzięły tylko pod uwagę faktu, że prawie wszyscy to panny lub kawalerowie :p

A tak, moi drodzy, instytucje wszelakie wydają miliardy na badania, a po co?, wystarczy czujne oko wiejskich babek i wszystko jasne :-)

A Kaśce życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia i dużooooooooooo dzieci - na pohybel babkom ;-)