Kiedy Wy wreszcie będziecie mieli dziecko? Na co czekacie? Tyle lat po ślubie, a Wy nic?
Ano czekamy na to, żeby Bóg się nad nami zlitował, czekamy prawie 6 lat...
Początkowo odpowiadaliśmy stosując spychologię, czyli:
- Jak będziemy mieli większe mieszkanie.
- Jak będzie stała praca
- Później.
- Jak się wzbogacisz, bo chcemy Cię na chrzestnego.
- Po co mamy mieć Dziecko, skoro za chwilę koniec świata, lepiej się bawić niż w pieluchach siedzieć
Serce krwawiło, ale na twarzy zostawał nonszalancko przyczepiony uśmiech. Wydawało się, ze ludzie tutaj nie zrozumieją problemów związanych z płodnością, przecież niemożliwe jest, ze coś tak naturalnego jak ciąża może przychodzić komuś z trudnością. Kombinuje jedna z drugą: musi się tej antykoncepcji nałykała i teraz kara, na pewno usunęła dziecko i teraz kara... O dziwo w tych rozmyślaniach nie ma miejsca na "winę" mężczyzny. To ona ta zła, niedobra, podstępna kobieta zasłużyła na karę od Boga.
Nasza walka nauczyła mnie jednego, jak ktoś nie ma Dziecka to nie pytać dlaczego, bo: albo ma problem z płodnością, albo dziecka nie chce, albo ma na razie inne cele - wszystkie te możliwości wydają mi się na tyle intymne, że nie uważam za potrzebne wsadzać w nie mojego nosa, chyba, ze ktoś o to wyraźnie poprosi.
Czas płynie nieubłaganie, wyczekanego dziecka nie ma, pomimo modlitw i leczenia. Skończyła się siła i pomysły na okłamywanie ludzi. Teraz gdy ktoś pyta odpowiadamy zgodnie z prawdą: Jak Bóg da to będą Dzieci, na razie nie daje.
Fakt pytania też stały się coraz rzadsze, bo przecież ludzie swoje wiedzą...
"Pesymista powie, że szklanka jest do połowy pusta, a optymista, że do połowy pełna. Wiecie, co ja o tym myślę? Że ta szklanka nie jest w połowie ani pełna, ani pusta, tylko że to jest zła szklanka.Wyraźnie za duża. Takie jest moje zdanie. A wiecie, o czym to świadczy? Że jestem osobą o praktycznym, zdroworozsądkowym podejściu do życia. Takich ludzi nazywa się pragmatykami i ja właśnie taka jestem, do problemów życiowych podchodzę praktycznie." (Olivia Goldsmith)
Masz rację - do ludzi jeszcze nie dociera, że może być problem, że może być coś tak intymnego i głęboko w nas, że nie chcemy o tym mówić... że odpowiedzi nie są proste i czasem lepiej i dla nich ich nie słyszeć - to w końcu burzy ich wizję.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście jest także coraz liczniejsza grupa ludzi wyrozumiałych i z wyczuciem - czy przy pytaniach, czy po usłyszeniu odpowiedzi.
To fakt, bo mam szczęście do cudownych ludzi, którzy rozumieją, nie pytają, wiedzą, ze jak zechce to sama powiem
UsuńI wlasnie o to wyczucie chodzi:) Ja generalnie nie mam zwyczaju zadawania pytan, z wyjatkiem takich "nieszkodliwych", ale juz jesli chodzi o sprawy osobiste, to uwazam, ze jesli ktos chce to sam powie. Nie lubie jak mnie ludzie stawiaja w niewygodnej sytuacji, chociaz na brak asertywnosci nie cierpie. I chyba dlatego staram sie zeby kogos nie postawic w sytuacji kiedy nie pozostaje nic innego jak odpysknac, lub sklamac.
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja się nauczyłam robić podobnie, nauczyłam się też nie wypowiadać na tematy, których nie przeżyłam, nauczyłam się nie pocieszać na siłę...
UsuńAle czasem też zdarza się coś niewyjaśnionego, przestajesz czekać i wypatrywać i nagle samo przychodzi....oj znam takie przypadki, one naprawdę się zdarzają:)
OdpowiedzUsuńNie da się przestać czekać. Dla mnie odpuścić to się poddać, a nie umiem się poddać dopóki istnieje szansa. Poza tym mnie już dawno opuściła obsesja, niektórzy nie mogę uwierzyć, ale starania o Dziecko nie są już główną osią mojego życia.
Usuńnie znalazłam do Ciebie maila i dlatego zostawiam adres tutaj, zobacz to http://www.dominikanki.republika.pl/pasek_sw_dominika.html
OdpowiedzUsuńwiąże się z tym osobista historia - moja siostra 40 lat napisała tam w imieniu koleżanki i dostała ten pasek, a za pół roku ..sama zaszła w ciążę ( nieplanowaną, całkowicie z zaskoczenia, brała kilka lat jakieś leki bo miała strasznie wysoką prolaktynę, piszę w skrócie bo się nie znam)
Dlatego ja nie pójdę tam w Twoim imieniu (byłoby najprościej)i Ci tego paska nie prześlę, jak chcesz napisz sama:). Nie wiem, czy wierzyć, czy nie, spróbować można.
Kochana jesteś, we mnie mało wiary, miałam medalik św. Dominika, teraz poszedł dalej. Może napiszę do nich, może wiara wróci, bo bez niej trudno walczyć o cokolwiek.
Usuń