Dyskusja pod sklepem
- Daj 5 zł. Ty masz.
- A kto Tobie broni mieć? Przyjdź do mnie, narąb drzewa, zapłacę Ci za pracę.
- Phi, nie chcę. ..
Ręce opadają aż słychać ich trzaśnięcie o ziemię. Później wysłuchujesz jak to źle na tym świecie, w tym kraju, a już na wsi najgorzej, bo pracy nie ma i ciężko żyć. Tylko jeśli się szuka kogoś do pracy nagle nikt jej nie potrzebuje.Nie piszę, że żyjemy w Eldorado, ale...
Co prawda to prawda. Ja akurat w mieście, ale pod sklepami to notorycznie "Daj 2zł", a ja mówię, człowieku wiesz ile ja muszę zrobić na te swoje 2zł dziennie?
OdpowiedzUsuńKiedyś mój ojciec chciał takiemu chłopakowi - pijaczkowi dać parę złoty za porąbanie drewna, ale odmówił, a potem chciał na wino to mój ojciec powiedział, żeby "spier..." delikatnie mówiąc, a potem PanDa i PanDa.
Niestety trzeba się naharować, ano właśnie to był typ jakiego spotkał Twój ojciec
UsuńNiestety, chyba każdy z nas to zna ... PanDa a do roboty nie ma nikogo. Dlatego te nasze poziomy bezrobocia są mocno zawyżone, duża część pracować nie chce, bo łatwiej jest narzekać i wołać PanDa ...
OdpowiedzUsuńteż słyszę, ze za 1500zł na rękę to on robić nie będzie, ja zaczynając pracę miałam niecałe 400zł stypendium stażowego z PUP...
UsuńJa też na stażu dostałam 600zł z PUP. Jak poszłam na etat to mi dali 1500zł ale brutto. Musiałam trochę przepracować nim te 1500zł zrobiło się na tzw. "rękę".
UsuńLudziom się wydaje, że za darmo powinni kasę dostawiać, za sam fakt, że żyją chyba.
Nienawidzę tego zaczepiania... i nie ważne, gdzie się jest... parkingi przy supermarketach, kościoły, przejścia dla pieszych, sklepy osiedlowe. To okropne. Pijaczyny ciągle chcące "papieroska" albo "złotóweczkę".
OdpowiedzUsuńAle pamiętam sytuację z dworca w Krakowie, która mnie poruszyła. Podszedł do mnie człowiek po którym widać było, że jest bezdomny i zaniedbany, ale przynajmniej starał się zadbać o higienę(wyszło z późniejszej rozmowy, że na stacjach czasami korzysta z prysznica, jak uzbiera parę zł). Zapytał się mnie dość zrezygnowanym tonem, czy mogłabym kupić mu chociaż kawę(była zima). Kupiłam mu tę kawę w automacie, dałam kanapki, które miałam z podróży i jeszcze dorzuciłam parę pomidorków i innych takich, które miałam w torbie - wdzięczność w oczach tego człowieka naprawdę mnie poruszyła. To było... no coś, co każe przystanąć i się zastanowić nad ludźmi i światem.
Ciężko właśnie wyłuskać tych, którzy pomocy potrzebują. Na wsi łatwiej, bo wiem kto jest kim, jednak zazwyczaj Ci którzy naprawdę są w potrzebie, o pomoc nie proszą, bo jak to jeden Pan stwierdził "ja jestem dziad, ale honorowy, do opieki nie pójdę."
UsuńKasy nie dam, a jedzenie kupię ,bo nigdy nie wiadomo, co się stało,ze człowiek potrzebuje pomocy.
OdpowiedzUsuńA że do PS nie idą jestem w stanie zrozumieć -byłam raz jak mąż się rozchorował i czekaliśmy na decyzję o rencie, a odmówili nam, bo nie byliśmy rodziną patologiczną!!!Więcej nie poszłam, mimo że potem przyszli sami!
Siedzę w środowisku PS i czasami zachodzę w głowę jakie oni biorą kryteria przyznania pomocy :-/
Usuń