Wczoraj na pewnym forum była rozmowa o
wierze, o Bogu o doświadczeniach. Wynikł z niej mój post, tak z
głębi serca (wiem, ze nie powinna się pokazywać głębi serca na
forum publicznym, ale ja taki ekshibicjonista emocjonalny czasami)
„Ja codziennie dziękuję Bogu za to
co mam i jeśli to Jego wola, ze nie będziemy mieć dzieci, to i tak
dziękuję za Łaski którymi mnie obdarzył.”
Post ten wywołał taki oto komentarz:
„dziękować za to ze nie można mieć
dzieci? hmm nie rozumiem takiego dziękowania..”
Wytłumaczyłam raz jeszcze ze nie o to
chodzi, dyskusja się dalej nie ciągnęła, więc mniemam ze
Dziewczę zrozumiało, jednak ja zaczęłam myśleć. Odezwała się dusza rogata ;-)
Nie znam swojej przyszłości, nie wiem
co się wydarzy, więc skąd mogę wiedzieć że to że nie mam
dzieci czy nawet mieć nie będę, nie jest moim błogosławieństwem?
Może za to też powinnam dziękować Bogu?
Jakoś tak inaczej wczoraj spojrzałam
na moje życie. Zastanowiłam się ile to razy Rodzice mi czegoś
zabraniali nie dawali, zostawałam wtedy w poczuciu wielkiej
niesprawiedliwości a koniec końców okazywało się, ze to dla
mojego dobra.
Może tu jest podobnie.
Jeśli nie wiem co dzisiaj na obiad
zjem to skąd mogę wiedzieć, że przyszłość bez dzieci będzie
nieszczęśliwa a z dziećmi niezmierzenie szczęśliwa?
Na razie tkwi mi w głowie cytat
przytoczony przez inną uczestniczkę forum
„Boże, daj mi siłę, abym mógł
zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie,
czego chcesz.” Augustyn z Hippony
Chciałam skomentować, ale nie wiem co napisać...
OdpowiedzUsuńWiesz co mnie te przemyślenia uspokoiły. Zwyczajnie nie wiem czy tak nie jest lepiej
UsuńNie bede sie powolywac na Boga, bo w moim przypadku to bylaby hipokryzja grubymi nicmi szyta.
OdpowiedzUsuńNatomiast uwazam, ze w zyciu zawsze jest dokladnie tak jak powinno byc.
Stardust, ja właśnie zaczynam chcieć w to wierzyć, bo co mi da, że będę się buntować, robię co mogę reszta nie zależy ode mnie, więc chcę wierzyć, ze tak ma właśnie być i że to co się dzieje jest dla mnie najlepsze.
Usuńcóż można napisać???... czasem ktoś ma 10 dzieci a nie chciałby tyle ... a ktoś chciałby jedno i nie może... i jeden i drugi musi jakoś żyć i zapewne i jeden i drugi ma za co dziękować Bogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego :)
Tak mam za co. Za szczęśliwe dzieciństwo, za Szanownego, za to, ze mam co jeść, gdzie spać, itd.
UsuńKiedyś na początku, gdy moja żona nie mogła pogodzić się z tym co ją spotkało, usłyszała od swojej pobożnej koleżanki
OdpowiedzUsuń- Bóg tak chciał
I do dzisiaj myślę do czego potrzebne Mu było takie chcenie. Myślę, że niepotrzebnie mieszamy do wszystkiego Pana Boga.
Pozdrawiam
Z pewnością masz rację, ale jestem teraz na etapie godzenia się, szukam odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Tak szczerze gdyby ktoś mi powiedział, ze Bóg tak chciał to bym pogryzła, jak sama dochodzę do takich wniosków, dla siebie, to mi jakoś łatwiej.
UsuńSą różne przypowieści o tych niezrozumiałych dla nas boskich wyrokach... Ciekawe choćby z tego względu, że uczą innego spojrzenia - kto wie, czy z nienarodzonego nie byłby morderca, albo z dziesiątego geniusz...
OdpowiedzUsuńMoże i faktycznie jest tam jakiś wyższy plan...
Ja nie wiem :)
A może ten jeden byłby ciężko chory i ja bym tego nie udźwignęła
UsuńTeż się nad tym często zastanawiam, czy to, co mnie spotyka, jest dla mojego dobra. Najczęściej wychodzi, że jeśli do czegoś bardzo dążę i wszystko robię, co mogę, a to nie wychodzi, to się okazuje, że nawet lepiej, że nie wyszło. :)
OdpowiedzUsuńJeśli dziecka nie będzie, to pewnie nie będę miała porównania czy lepiej czy gorzej, ale chcę wierzyć, że tak być musi
UsuńMartek pięknie to napisałaś i ja się w pełni z Toba zgadzam i mam takie samo podejście: "najwidoczniej Pan tak chciał", "może jeszcze nie ten czas" i jedno wiem trzeba cieszyć się tym co mamy, tym co już osiągnęłyśmy, że mamy już wiele dobrego za sobą jedyne co musimy to wierzyc że wiele dobrego nas jeszcze czeka:)
OdpowiedzUsuńpowodzenia i radości z każdego kolejnego dnia życzę:)
Wiesz jak to jest...
UsuńNie wiemy jakimi ścieżkami potoczy się nasze życie. Może mam w sobie zbyt dużo konformizmu ale w wielu przypadkach przyjmuję każdy dzień, takim jaki jest prosząc o siły i dobre wybory. Jest z tym różnie, chyba zbyt wielu ludzi wykorzystuje ten mój konformizm i zwyczajnie "włazi na głowę".
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci abyś znalazła ścieżkę do osiągnięcia wewnętrznej zgody i akceptacji tego co Cię spotyka.
Dziękuje, mam nadzieję, że ścieżkę znajdę, bo na razie po krzaczorach błądzę
UsuńBardzo mi się spodobało to, co napisałaś:)Ściskam gorąco!
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńWszystko jest pojęciem względnym, a szczęście to chyba najbardziej:)
OdpowiedzUsuńTak, dlatego mam nadzieję, ze w miarę łatwo można tym manipulować
Usuń